wtorek, 20 listopada 2012

Naga Prawda #2: Argentyńscy wyzwoliciele

Prawda w oczy kole. Temu nie może zaprzeczyć nikt, nawet kłamca. Wyjątkowo postanowiłem połączyć cykl z wydarzeniami w Argentynie, albowiem niezwykły zrobił się tam kocioł. I to nie o mistrzostwo Argentyny, a o grę w prestiżowym Copa Libertadores. Oczywiście mistrz kraju, to święta sprawa, warta poświęcenia, ale to właśnie na tle pucharowym, toczy się piana wściekłych pitbullów. Głodni i spragnieni mięsa, o zielonym kolorze z podobizną Jurka Waszyngtona. To marzenie każdego, stojącego czy siedzącego.

Na początek rzut oka na górną część tabeli Torneo Inicial 2012:

1. Lanus 32 pkt
2. Velez Sarsfield 32 pkt (gorszy bilans bramkowy + przegrany bezpośredni mecz)
3. Racing Club 29 pkt
4. Newell's Old Boys 29 pkt
5. Boca Juniors 27 pkt
6. Belgrano de Cordoba 26 pkt (jeden mecz mniej)
7. Estudiantes La Plata 24 pkt

Na górze fiołki, na dole matołki. Ścisk pomiędzy pierwszym o szóstym miejscem to sześć punktów. Co ważne mówimy tu też o klubach, które bezpośrednio rywalizują o możliwość gry w Libertadores. Oczywiście tych, walczących o majstra dodałem jedynie w formie matematyczno/iluzorycznej. Miejsc do obsadzenia w pucharach, zostały jeszcze trzy (jedno zajmie oczywiście mistrz Inicial), albowiem dwa z nich zajęły: Arsenal de Sarandi (mistrz Clausury 2012) i Tigre (za najlepszy występ w Copa Sudamericanie... absurd ostatnich lat). To i tak o dwie przeciętne drużyny za dużo, ale nikt nikomu nie będzie zabraniał grania w piłkę. Nawet, gdy mecze sięgają rangi kontynentalnej.

Teraz spójrzmy na tabelę dotyczącą Copa Libertadores:

1. Velez Sarsfield 65 pkt.
2. Newell's Old Boys 61 pkt
3. Boca Juniors 60 pkt.
4. Arsenal de Sarandi 60 pkt (awans zapewniony dzięki Clausurze 2012)
5. Lanus 58 pkt.

Resztę ekip w tabeli, czyli All Boys (54 pkt), Colon (51 pkt) czy Estudiantes (51 pkt) nie biorę pod uwagę, ponieważ ich szanse pozostały w rękach matematyki. I to w naprawdę, bardzo optymistycznym scenariuszu rodem z science-fiction. Dlatego teraz, zwrócimy uwagę tylko na cztery kluby i ich terminarz.


VELEZ SARSFIELD

25.11 All Boys (wyjazd)
2.12 Union Santa Fe (dom)
9.12 Rafaela (wyjazd)

Biorąc pod uwagę ich pozycję w obu tabelach, wydaje się, że są najbliżej pewni gry w Libertadores. Co prawda formalności musi stać się zadość, ale rozkład trzech kolejek wygląda bardzo apetycznie. Nawet bardzo nieszczęśliwa porażka z Boca, nie powinna ich wytrącić z równowagi, mając solidne fundamenty na każdej formacji. Zawodnicy w kraju, są na tyle silni, że komplet porażek byłby czymś spektakularnym. Klęską zwłaszcza...

Co prawda przegrywając "miniklasyk" z Xeneizes, nieco utrudnili sobie walkę o mistrzostwo (tu muszą liczyć na potknięcia Lanus), ale czy przywilej gry w Copie, nie będzie dostateczną osłodą? Oczywiście, że tak. Drugi problem z Lanus, w kontekście mistrzostwa kraju, to oczywiście bilans bramkowy i przegrany bezpośredni mecz. Dwa gole różnicy można odrobić tylko rozbijając swoich najbliższych przeciwników. Cała reszta się nie liczy.


NEWELL'S OLD BOYS

24.11 Union Santa Fe (wyjazd)
2.12 Rafaela (dom)
9.12 Argentinos (wyjazd)

Tu też wygląda na to, że terminarz wyjątkowo sprzyja "Trędowatym". Ale problem objawia się przy formie piłkarzy, która delikatnie mówiąc "poszła w dół". Trzy remisy i ostatnia, pierwsza porażka w lidze sprawiła, że sytuacja już nie jest tak dobra, jak wcześniej (tęsknota za dawnymi czasami, heh). Dlatego należy podjąć odpowiednie działania, które Gerardo Martino chętnie zastosuje. Czy uda mu się przełamać kryzys, kiedy nawet All Boys było za mocne? Tu każdy scenariusz jest możliwy: 9,7,6,5,4,3,2,1 i 0 punktów. To doprawdy niesamowite scenariusze!

Szanse na tytuł raczej się nieco oddaliły, więc żeby być pewnym gry w CL, należy uważać na Boca, nad którą mają przewagę, tylko jednego punktu. Każda wtopa, przy wygranych Xeneizes, pozbawi Newell's zaszczytu reprezentowania Argentyny, na klubowej arenie kontynentalnej. Ale też trzy wygrane sprawią, że nie muszą się na nikogo oglądać.


BOCA JUNIORS

25.12 Racing Club (dom)
2.12 Arsenal de Sarandi (wyjazd)
9.12 Godoy Cruz (dom)

Najtrudniejszy wariant meczów przypadło Xeneizes, którzy w dodatku mają problem z samym sobą. Bardzo fartowna wygrana z Velez, niejako... skomplikowała ich sytuację. Ponieważ Boca, która w tej chwili jest trzecia w tabeli Libertadores, pozwalając teoretycznie na triumf Lanus w lidze... eliminuje się z gry (bo Velez i Newell's mają więcej punktów). Ale z drugiej strony dając się ogrywać Velezowi, jednocześnie... pozwoliłby dać się wyprzedzić Lanus w tabeli pucharowej. A biorąc pod uwagę amok, w jaki wpadła drużyna El Granate, Boca niekoniecznie jest panem swojego losu.

Trzy wygrane przy takim terminarzu, pewnie braliby w ciemno. Ale... Racing też prezentuje się dobrze (jeśli nie bardzo dobrze) a Arsenal i Godoy może i są gorsze, ale dodatkowo niezwykle nieobliczalne, jak postawa Xeneizes. Jednak wygrane w lidze to jedno, a drugim jest gra w Copie. Co zatem trzeba spełnić przy komplecie zwycięstw (scenariusz mało realny):

- liczyć na to, że Newell's pogubi punkty w przypadku mistrzostwa dla Lanus.

A jeśli już nie uda się zdobyć 9 punktów?

- modlić się o to, by Lanus poległ tu i ówdzie, by Velez zostanie mistrzem.

A gdyby tak przegrali wszystkie mecze?

- spieprzać z Argentyny.


LANUS

27.12 Estudiantes La Plata (dom)
2.12 River Plate (wyjazd)
9.12 San Lorenzo (dom)

Podopieczni Barrosa Schelotto są w takim gazie, że stanowiłby 70% zapotrzebowania Argentyny na gaz ziemny. Siłą rozpędu powinni zdmuchnąć swoich rywali, ale kalendarz nie jest, aż tak wesoły jak u Velezu czy Newell's. Jeśli wygrają komplet meczów, to zostają mistrzami kraju i basta. Warunek? Byle nie roztrwonić 2 goli różnicy nad Velezem.

Ale jak wspominałem, nie musi być tak fajnie i seria 7 wygranych z rzędu może się szybko skończyć. Estudiantes prezentuje się na wskroś przeciętnie, ale nie żeby beznadziejnie. River to już banał, ale nikt nie wie, co oni mogą wywinąć: orła czy gołębia. I na końcu San Lorenzo. Słabe, ale mentalnie podbudowane ostatnimi wydarzeniami wewnątrz klubowymi (jak próba powrotu do dzielnicy Almagro).

To jest ten emocjonalny rollercoaster, który kupuję w ciemno. Ba, nawet nie zwracając uwagi na to, czym to grozi. A jeśli będzie to zawał serca? Nic nie szkodzi, przecież u nas, służba zdrowia działa tak, że odratują każdego... I za to kocham ligę argentyńską, nawet jak bardziej poziom ligi usypia niż pobudza do życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz