wtorek, 6 marca 2012

Maestria czy rzemieślnicza fuszerka? Oto jest pytanie.

Dziś kolejne mecze w Copa Libertadores. Kibice tłumnie zasiądą przed telewizorami, gdyż biletów w kasach od dawna zabrakło. Ale nie powinni się martwić, przynajmniej na razie. Menu na ten tydzień jest zaiste apetyczne.

Wtorek
Penarol Montevideo - Universidad de Chile (23:30 czasu polskiego)[HIT]
Vasco da Gama -  Alianza Lima (1:45 czasu polskiego)
Union Espanola - Universidad Catolica (1:45 czasu polskiego)
Środa
Santos - Internacional (23:45 czasu polskiego)[HIT]
Deportivo Quito - Velez Sarsfield (23:45 czasu polskiego)
Boca Juniors - Fluminense (2:00 czasu polskiego)[HIT]
Corinthians - Nacional (2:00 czasu polskiego)
Czwartek
Flamengo - Emelec (23:30 czasu polskiego)


Moja uwaga, skupi się na dzisiejszej konfrontacji na słynnym Estadio Centenario. To na nim Penarol Montevideo podejmie w gościnie Universidad de Chile. Ciekawą sprawą są zwłaszcza osiągnięcia, tych zespołów w poprzednim roku. Tak mówiąc wprost, były to wyniki bardziej niż satysfakcjonujące. Ci pierwsi zagrali w finale CL z Santosem i przegrali, natomiast drudzy sięgnęli po Copa Sudamericanę rozbijając LDU Quito. W tegorocznej edycji Pucharu Wyzwolicieli trafili do grupy 8, gdzie uznawano ich za faworytów, którzy mieli rozdawać karty. Niespodziewanie, to kolumbijski gracz z Atletico Nacional powyciągał swoje asy, rzucając je na stół i śmiechy się skończyły. Dzisiejsze spotkanie, to w sumie mecz o przetrwanie, a zwłaszcza dla gospodarzy, którzy jak dotąd po dwóch spotkaniach mają na koncie... 0 punktów. Tak, ZERO punktów. Zabawne, że i ta cyfra pojawia się również, przy liczbie strzelonych goli... Nieco lepiej prezentuje się "La U", która co prawda przegrała z Atletico, lecz potem bez żadnej litości zdemolowała Godoy Cruz. Tak, więc mamy do czynienia z ofensywnym nastawieniem gości i czyhających na kontry gospodarzy. Przejdźmy zatem do oferty programowej.


Złoto i czerń, tylko węgla brak


Penarol Montevideo to legenda Ameryki Południowej. To 5-krotni zdobywcy Copa Libertadores i 37-krotni mistrzowie kraju. Oprócz tego... Bla, bla, bla, bla bla...

Tak było kiedyś, a dziś mamy już inną rzeczywistość. Popularni Carboneros postanowili, że będą stawiać na głośne nazwiska, lecz już mocno zakurzone pyłem czasu. Oczywiście, ze względów finansowych, mogły to być tylko postacie rodem z Urugwaju, których sporą paczkę zebrano już rok temu, a z którymi dotarto aż do finału... Choć trzeba uczciwie przyznać, mając ogromny bagaż szczęścia.

Z tamtego składu ubyła ponad połowa graczy, a tą nową układanką zajmuje się nowy trener - Jorge Da Silva. Całkiem niedawno zastąpił on Gregorio Pereza, który miał nie po drodze z zawodnikami. Tłumacząc na nasze: trener mówił jedno, piłkarze trenowali drugie, a jak przychodziło do meczów, to grali trzecie.

Jeśli chodzi o nominalną jedenastkę i ustawienie, to mamy do czynienia z klasowym 4-4-2, w którym czasem stosuje się romb.

----------------------------Carini---------------------------------
-----Gonzalez-----Valdez-------Silva-------Rodriguez-------
-----Albin (Aguiar)---Cristoforo---Freitas---Estoyanoff---
------------------Mora------------Zalayeta----------------------

Wygląda to dość przyzwoicie na papierze, choć jedyną wątpliwością pozostaje tylko wybór, pomiędzy Aguiarem a Albinem. Jako, że niedawno uraz wyleczył Luis Aguiar, to trener pewnie pozostawi go jako jokera, a w sytuacji ekstremalnej spuści ze smyczy. Po lewej stronie, ze skrzydła, będzie szarżował Estoyanoff (Valencia), mając za wsparcie emerytowanego kapitana Diego Rodrigueza (Schalke). Eksportowy duet w tym względzie wyróżnia się póki co tym, że rozegrali wiele spotkań w reprezentacji. Warto poprzyglądać się Sebastianowi Cristoforo, gdyż chłopak mający zaledwie 18-lat jest uznawany za spory talent w Montevideo. Gracz potencjalnie brany pod uwagę przy składzie na IO w Londynie, wyróżnia się póki co tym, że gra. Więc, będzie to dla mnie, po raz pierwszy okazja do weryfikacji jego talentu. Z przodu nieskuteczny z przymusu Zalayeta i drewniany Mora, wyciągnięty z Benfici. To nie za bardzo mocne armaty, ale kiedy mają swój dzień, mogą odpalić nawet więcej niż jedną bramką. W sumie, wygląda to na zakład specjalnej troski dla emerytów, z młodymi praktykantami do zawodu pielęgniarza. Gdyby były tam jeszcze ładne panie, to nie omieszkałbym marnować czasu na oglądanie przereklamowanej Ligue 1...

Można się spodziewać zatem kamuflażu i refleksu szachisty (btw. Penarol jest aktualnie krajowym mistrzem w szachach), który natychmiast wykorzysta potknięcie rywala.


Uniwersytet, na którym chciałoby się studiować


Universidadu de Chile, nie trzeba przedstawiać, jak i ich trenera. Ten ofensywny ogier, nie zaciąga nigdy hamulca ręcznego i gra zawsze po swojemu. Nie jest łatwo pojedynkować się z nimi, a szczególnie nie dając się im zepchnąć do defensywy. Bo, gdy już do tego dojdzie... wtedy trzeba będzie odprawić pogrzeb. Tylko, że ten ksiądz opowie jeszcze parę kąśliwych żartów o życiu pozagrobowym. Niestety, to nie jest przyjemność grać z La U, bo Sampaoli wręcz uwielbia pastwić się nad rywalem. Już na samym początku w punkcie pierwszym, każe graczom aplikować tuzin goli. A w punkcie drugim, jeszcze ich ośmieszać nietypowym rozgrywaniem piłki. Rok temu zdemolowali Copa Sudmaericanę i ligę chilijską. Nawet Marcelo Salas przyznał po tym sukcesie, że gdyby był o 15 lat młodszy, to z chęcią oddałby się trenerowi pod opiekę... Hm...

Przejdźmy do ustawienia:

-------------------Herrera----------------------
----Gonzalez-----Acevedo-------Rojas------
----Rodriguez------Diaz--------Mena--------
------------------Lorenzetti--------------------
------Castro------------------Aranguiz--------
-----------------Ruidiaz------------------------

Jest to oczywiście tylko teoretyczny wariant na dzisiejszy mecz, ale najczęściej stosowany przez trenera, czyli 3-3-1-3. Pod względem taktycznym i budowy zespołu Sampaoli jest przy Da Silvie geniuszem, niemal pół-bogiem. Jako jedyny potrafi świetnie rotować piłkarzami na pozycjach, a oni sami nie tracą nawet krzty swoich umiejętności. Odszedł Vargas? Kupujemy Ruidiaza! Ktoś jest kontuzjowany? Junior Fernandes i dobranoc! Tak, każda decyzja trenera jest przemyślana i obrócona w jego myślach po tysiąc razy. Jako umysł analityczny, miewa doskonałe pomysły, które tylko czasem nie wypalają. Nawet utratę Vargasa okupił odkryciem Juniora Fernandesa, ale na wszelki wypadek sprowadzono nie mniej zdolnego zadaniowca Ruidiaza. Wszystko tu jest dokładnie zorganizowane, a piłkarze Universidadu mają wszystko jasno podane na tacy. Sampaoli nie smęci jak stary dziad, który tylko puszczać bąki potrafi. Ale za to potrafi skomplikowaną rzecz, wytłumaczyć w sposób tak banalny, że aż zaskakujący (to ostatnie słowo dotyczy rywali). Warto odnotować, że w porównaniu do roku 2011 ubyło tylko dwóch ważnych piłkarzy: wspomniany Vargas i Marcos Gonzalez (Flamengo). W pozostałych aspektach trener załatał dziury i po wpadce z Atletico Nacional, teraz nie zamierza się bawić w ciuciubabkę. Zresztą te sado-maso w nieprzyjemnym stopniu poczuł Godoy Cruz, którego u siebie rozbili 5-1. Całe to ustawienie zwiastuje ofensywną piłkę i nie będzie tu miejsca, na liczenie punktów do tabeli.

Wszystko to co przedstawiłem, ma formę jedynie powierzchowną. Lecz to własnie dziś przekonam się, czy Universidad jest taki groźny, jak go Penarolem malują...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz