czwartek, 10 lipca 2014

Cuda świętego Sergiusza u Pawła

Cud... A skoro cud, to trzeba to ocenić. Specjalna komisja działa i ma się dobrze:


Sergio Romero (3+): Na pięć nie zasłużył, bo Holendrzy nie zmusili go do żadnego wysiłku poza konkursem jedenastek. I chyba można na tym poprzestać. Bohater jedenastek.

Pablo Zabaleta (2): Znów niemrawo w ofensywie. Przeciwieństwa niby się przyciągają, ale chyba nie w tym przypadku. Chociaż od momentu kiedy dostał w zęby, zaczął ciąć holenderskie łodygi jak na ogrodnika z długim stażem przystało.

Ezequiel Garay (3+): Przyzwoita robota. Udowodnił, że pojęcie "calma" funkcjonuje u niego wyśmienicie. Przy nim Van Persie stał się garbusem a do tego potrzeba czegoś więcej niż tylko długie ręce i nogi. W powietrzu nieodżałowany, a rzut karny... piękne wspomnienie tego, że potrafi to robić, ale rzadko ktoś z tego korzysta.

Martin Demichelis (2+): Jak wyżej, nie taki elektryczny jak Fernandez, który udowodnił, że nawet drewno potrafi przewodzić prąd. Robben płakał jak go zobaczył i stąd nie mógł pod nim... podfrunąć.

Marcos Rojo (2+): Nic nadzwyczajnego. Niby coś tam wrzucał w pole karne, ale poprzestał na tym już po 30 minutach. Zresztą trudno mu się dziwić, kiedy taktyka wzięła górę i to wystarczyło do tego, by "Chłopak o czerwonym nazwisku" przestał szaleć pod polem karnym Holendrów.

Lucas Biglia (2+): Pasywny w ofensywnie, waleczny w defensywie. Wspierał dzielnie Mascherano i potwierdził, że jest lepszą opcją od Gago.

Javier Mascherano (5): MAN OF THE MATCH. To co wypracował to jego. Mentalnie bardziej należy mu się opaska kapitańska, co można było dostrzec w dogrywce. Motywował i wyniósł Argentynę przed ołtarz swoją zabójczo skuteczną grą. Niekiedy nawyk kataloński sprawiał, że robił za prawdziwego libero. Robben przy nim nie zaistniał. Tytan pracy.

Enzo Perez (3): Kolejne błyskotliwe objawienie i to jakie! Były sytuacje, kiedy wystarczyło tylko dobrze przyłożyć nogę, po jego podaniach. Zastępował Di Marię należycie i jeśli tamten się nie wykuruje, Albicelestes dużo na tym nie stracą.

Ezequiel Lavezzi (1+): Dostosował się do taktyki jaką sam sobie nakreślił, a inaczej widział to Sabella. Dużo szumu o nic. Chaotycznie, choć plus dostaje za kilka dobrych odbiorów piłek.

Lionel Messi (2): Przez większość czasu De Jong skutecznie go przykrywał swoją osobowością. I ciałem także, bo przy nim Leo nie mógł bardziej po wierzgać. Choć bywały sytuacje, gdzie parę jego podań wciąż były miodne. Jednak mentalnie nie pasuje mu rola kapitana. Czy myślicie, że kiedy piłkarze zbierali się w kółku to Leo ich wspierał ciepłym słowem, głosił nową taktykę? Tak tylko raz zabrał głos: kiedy poprosił o wodę.

Gonzalo Higuain (1+): Jedną akcję zmarnował, do innych nie miał szans dojść. Czasem mądrze się wystawiał, ale to z Belgią było jedynie błyskiem... niestety.

Rodrigo Palacio (1+): Rola jokera w jego wykonaniu była kiepska. Jemu również należy się bura za akcję z dogrywki, gdzie zamiast nogą wolał uderzyć głową.

Sergio Aguero (1): Najsłabszy na boisku. Snuł się po nim bez ładu i składu. Choć gola z karnego zdobył, to i tak miał sporo fuksa. Jeśli ogrywa go nawet Cillessen, to powinien nie ruszać się z ławki.

Maxi Rodriguez (1+): Pojawił się znikąd i tak mu tez zostało. Niczego nie zmienił poza historycznym, zapewniającym awans do finału rzucie karnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz