wtorek, 15 kwietnia 2014

Sezonu kończąca się waśń

Za nami 13 kolejek Torneo Final, a tu już zza winkla wychyla się ta oznaczona numerem 14. Rozpęd przedmundialowy udziela się wszystkim, ale najgorzej znoszą to ekipy wciąż walczące w Libertadores. Losu męczenników oszczędzono dla Lanus, którzy z Tigre zagrają dopiero 30 kwietnia. Oto rozkład jazdy:

Dziś:

Olimpo de Bahia Blanca - Argentinos Juniors (godz. 20:00 czasu polskiego)

Rzeźnia Calineczki. Repertuar fruwających kończyn w powietrzu, będzie głównym daniem tego spotkania. Klasyczny mecz o życie (W tabeli descenso odpowiednio na 16 i 20 miejscu), gdzie każda z ekip będzie szukać jednego gola wyjaśniającego. A najlepiej w ostatnich sekundach gry. W ten sposób goście ograli przecież Velez, zaś Olimpo... no dobra, oni tylko ledwo zremisowali z Racingiem. Czy jest naprawdę coś wartego uwagi? Może trenerzy? Ależ skąd! Borghi jak i Perazzo to futbolowi inwalidzi, z czego ten pierwszy skompromitowany pracą z chilijską kadrą narodową, zaś ten drugi... eh, Olimpo to jego pierwszy klub (kadry U20 nie liczę, ona wszak dostawała w papę). A może piłkarze? Może i Argentinos ma dość szczelną defensywę (tylko 9 goli straconych), ale kompletnie ślepych napastników (7 bramek). Olimpo do tej statystki podchodzi uśredniono (10 strzelonych i 12 straconych). Z czym do ludzi?

W sumie może to i lepiej, że pójdą na sam początek.

TYP: Stanowczo odradzam. Ale jedna czerwona kartka musi być.


Velez Sarsfield - Quilmes (godz. 22:10 czasu polskiego)

Podrażniony ostatnią porażką gospodarz, przyjmuje zamówienia z browaru. Ambicje Velezu są jednak skierowane na Libertadores, ligę traktując trochę po omacku. Goście pełnią rolę podobną jak marki piwa w Polsce, najbardziej znane i jeszcze bardziej niezdatne do picia. Quilmesowi bardziej potrzebny byłby sanepid niż nowe partie piłkarzy czy trenerów. El Fortin to twierdza, którą można zdobyć, ale upicie rywali "koniakiem" trojańskim wygląda na zadanie niemożliwe. Mauro Zarate ostatnio spragniony goli, chce zgarnąć koronę króla strzelców, nim skończy się sezon. W kwietniu jeszcze nic nie ukłuł, podobnie jak Pratto.

TYP: Kac zostanie pokonany. Velez zgarnia trzy punkty. A Caruso Lombardi znów kogoś zwyzywa.


Jutro:

Atletico Rafaela - Rosario Central (godz. 20:00 czasu polskiego)

Przyjezdni z Rosario, pomimo chwiejnej formy wciąż trzyma się w pierwszej połowie tabeli. Ośmieszenie Boca, wygrany klasyk z Newell's i tylko ten remis z Belgrano, nieco psuje obraz jakości podopiecznych Miguela Angela Russo. Parę odrzutów, wychowanków i Loco Abreu na szpicy gwarantuje minimum jedną bramkę na mecz. Ale i gospodarze potrafią licznie dziurawić siatkę bramki (16 goli). Czy to oznacza gwarancję rzędu 3 goli minimum. W żadnym wypadku. Gdyby życie potrafiło pisać lepszy scenariusz, to ten byłby raczej dla wytrawnych miłośników kina, czymś pomiędzy "sci-fi a komedią romantyczną drugiej kategorii". Czyż to nie najlepsza zapowiedź?

TYP: Kanały w Rafaeli nie zostały dokładnie wyczyszczone. Remis bramkowy.


Estudiantes La Plata - River Plate (godz. 22:10 czasu polskiego)

Hit kolejki. Walka o palmę (słowo jak najbardziej w klimacie świątecznym) pierwszeństwa w lidze, gdzie obie ekipy pełnią dyżurną rolę ratujących poziom. Jeśli inni są zajęci wyzwalaniem pucharu na kontynencie, na lokalnym pastwisku ścierają się dwie zaciężne armie. Obie dowodzone przez wytrawnych strategów (jednego młodego Pellegrino i starego wygę Diaza), szykują warcaby szybkie, miłe i pożyteczne dla oka.... STOP. To znaczy, powinno być miło, ale niekoniecznie dla wszystkich. U Los Millonarios forma wznosi się na wyżyny potencjału jaki może osiągnąć, zaś Estu korzysta z równej kadry i niewyżytego Verona. Powinno być widowiskowo, emocjonująco ale nie zdziwcie się, jak zabraknie wysokiego poziomu na murawie.

TYP: Remis o zapachu argentyńskiego peso... czyli River.


Newell's Old Boys - Colon de Santa Fe (godz. 22:10 czasu polskiego)

Tu też powinno być nie mniej emocjonująco. Z jednej strony zdołowany odpadnięciem z pucharów Newell's a z drugiej walczący o utrzymanie Colon, który jeszcze do niedawna był liderem. Bez Heinze i Maxi Rodrigueza drużyna wygląda blado. Lecz dobijający jest fakt, że od odejścia Scocco to właśnie MR musi pełnić rolę fałszywego napastnika. To znaczy, dalej jest skrzydłowym, ale to jemu wyznaczono rolę snajperską..Na domiar złego Banega, na boisku radzi sobie dość chimerycznie. Czy to powinno wystarczyć na złaknionych punktów zawodników z Santa Fe. A jakżeby inaczej!

TYP: Trędowaci z trądem, porazili Colon prądem.


Boca Juniors - San Lorenzo de Almagro (godz. 1:10 czasu polskiego)

Byłby hitem, ale nie jest. Byłby kitem, ale o tym trzeba zapomnieć. Xeneizes z burdelem w składzie i w ludzkich emocjach kontra dwu-frontowy wojownik o twarzy Bauzy. Odmieniony papieską mocą klub aspiruje do miana czołowej drużyny w kraju. Boca to piłkarski Olimp reprezentowany przez Dionizosa, czyli chwiejnym krokiem w nicość. Choć ze składu (i zapewne z mundialu) wypadł Gago, to powraca ten, którego obecność sprawia, że Boca nie przegrywa swoich meczów (do momentu gdy z tego boiska nie zejdzie of course) - czyli Juan Roman Riquelme. Tylko jego chimeryczna prawa stopa, może zmienić oblicze Genueńskich juniorów. Tych "juniorów". Lecz goście mają do wygrania bilet na podium ligowe, co dobrze współgra z ich aspiracjami na ten sezon (plus dobra postawa w Libertadores).

TYP: Mecz nie zawiedzie, choć moje serce znów będzie krwawić, jeśli nie zatamuje go w porę Don Roman.


Pojutrze:

All Boys - Arsenal de Sarandi (godz. 20:00 czasu polskiego)

Ci panowie z Sarandi groźni są tylko z nazwy. Zaś cała ich forma adekwatna do jego ziomka z Brytanii. Jasno zadeklarowani co do gry w Libertadores ligę traktują w formie mamtowdupie, czego efektem było zdymisjonowanie Gustavo Alfaro. Człowiek, który zdobył trofea takie jak mistrzostwo Clausura 2012, Copa Argentina 2012/2013 czy Superpuchar Argentyny 2012 odchodzi a w jego miejsce przychodzi wesoła legenda Boca - Martin Palermo. Jeśli mam być szczery najbliżej gościom będzie do szalonych dni i nocy, niż tytanowego szczęścia. Na szczęście gospodarze to ten sam kaliber nieszczęść, więc szykuje się nam wizja "iście pięknego futbolu".

TYP: Efektowny debiut Palermo zakończony mało efektywnym wynikiem.


Belgrano de Cordoba - Godoy Cruz Mendoza (godz. 22:10 czasu polskiego)

Jednym jak i drugim brakuje wszystkiego, by znaleźć się w górnej półce tabeli. Przy czym winnego nie muszę nawet wskazywać palcem. Czy coś warto wspominać o tych dwóch drużynach? O ich możliwościach? O pięknych obywatelkach tych miast? O pięknej pogodzie na ten dzień? O wytrawnym winie? Chyba o niczym...

TYP: Wygra ten, kto strzeli o jedną bramkę więcej od rywala. Ale może być więcej!


Racing Club - Gimnasia La Plata (godz. 1:10 czasu polskiego)

W teorii kolejkę zakończy właśnie to spotkanie. Musztarda Merlo kontra gimnazjaliści na wyciecze krajoznawczej. Ci pierwsi dopiero w wakacje zamierzają mocno zaszaleć na rynku transferowym, zwiastującym kadrową rewolucję (vide Diego Milito czy Walter Samuel). Ci drudzy chcą uniknąć spadku i każdy kolejny punkt, oddala od nich to przerażające niebezpieczeństwo. Obie jednak koncertowo się prezentują.

Goście prezentują się tak:




Zaś gospodarze mniej więcej tak:



TYP: Sensacyjne zjawiska paranormalne. Racing szlusuje po wygraną, aż tu nagle Gimnasia wywija im numer na sam koniec.


UPDATE: W chwili pisania tego postu, pierwszy mecz już się zaczął. Olimpo - Argentinos po pierwszej połowie wskazuje nam na tablicy wynik 3-0 dla tych pierwszych... Czy wspominałem już o tym, że nie warto tego meczu oglądać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz