sobota, 9 lutego 2013

RIQUELME...

WRÓCIŁ... To oficjalne info, potwierdzone przez wszystkie źródła, którymi rwąca rzeka porwała...


Czy jestem zadowolony? Niestety nie do końca. Przychodząc do klubu może zburzyć to, co zawodnicy budowali podczas zgrupowania w Tandil. Przyzwyczajeni do starego porządku, muszą znaleźć teraz miejsce dla Romana, który bez żadnego przygotowania wpada do drużyny na niemal pierwszy plac.

Po co Riquelme obwieścił niemal 7 miesięczny rozbrat z futbolem? Bo nienawidził Julio Falcioniego. Plotka głosi, że podczas przerwy rewanżowego meczu finału Copa Libertadores z Corinthinas, omal się z nim nie pobił. Chodziło mu o zbyt defensywne usposobienie na rywala, co kosztowało przegraną i smutnym końcem bez pucharu. Cały czas będąc w cieniu, jego grupa przyjaciół rzucała DT kłody pod nogi, by w końcu w grudniu dać sobie spokój z pracą, gdzie już niemal wszyscy przestali go w ogóle szanować.

Czy powrót Romana ma sens? Zależy jak na to spojrzeć. Teoretycznie jest jednym z najlepszych enganche na świecie. Praktycznie jest jednak mocno wyeksploatowany. W dodatku ma 34 lata na karku, a jego ostatnie miesiące i treningi wyglądały na dość mało profesjonalne.

Jak zmieni się atmosfera w drużynie po powrocie Romana? Może nie ulec magii jego Ekscelencji, która może i jest legendą, ale ciężko będzie z zaakceptowaniem jego statusu "nicnierobienia". Nie można zapomnieć, że w klubie nie doszło do wielkich zmian kadrowych, więc każdy jeszcze pamięta to i owo. Prędzej nazwałbym to "tolerowaniem jego osoby" niż "znienawidzenie czy wyszydzanie".

Jak dużo na przyjściu Riquelme może stracić Leandro Paredes? Bardzo dużo... dla chłopaka była to niewątpliwa okazja do rozwoju jako podstawowy gracz, który może w przyszłości zrodzić się w nowego i stale powoływanego reprezentanta kraju. Przez cały obóz i mecze kontrolne nie zawodził, wręcz tytanicznie pracował nad poprawą swoich umiejętności. Co prawda z Quilmesem zagra na pozycji 10-tki, ale w następnych meczach Bianchi, może zechcieć go upychać na skrzydło, kosztem "dobroci" dla Romka.

Po co Roman odstawiał taką szopkę z powrotem lub niepowrotem? Bo już taki jest.

Czy pozostałe kluby z którymi negocjował, miały w ogóle szanse na to, by go zatrudnić? Absolutnie żadnych.

Czy dojdzie do zmian w kontrakcie? Nie, Roman wraca do zespołu bez jakichkolwiek zmian w umowie. Ta jest ważna do 30 czerwca 2014 roku i zapewne to będzie data, po której Roman ogłosi (wreszcie) koniec piłkarskie kariery.

Czy Bianchi jest szczęśliwy? To jedyna osoba, która potrafi ujarzmić toksyczny charakter Romka. Nikt inny, nie przemówi mu do rozsądku tak jak to robił El Virrey w przeszłości.

Czy kibice są szczęśliwi? Riquelme = Orgazm.

Zatem witaj Romanie... ponownie

Hehe... Jestem Bogiem, wyobraź to sobie...

3 komentarze:

  1. Jupiiiii! Riquelme wrócił!

    Wielki szacunek dla pośladków Romana!

    OdpowiedzUsuń
  2. A przy okazji abstrahując do tytułu "Po raz trzeci moczę nogi w rzece..." kiedy Virrey przychodził do Boca to można byłoby zastosować i tutaj. Raz kiedy Roman jako młodzian zaczynał karierę w 1996, dwa kiedy w 2007 roku wrócił z eskapady po Hiszpanii i trzy teraz.

    A zatem: "Bitch please! WRÓCIŁEM!" XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Po raz czwarty Roman w Boca, a nie trzeci :)

    OdpowiedzUsuń